Biuletyn Informacji Publicznej RPO

Problemy systemowe w ochronie zdrowia - debata w Namiocie Praw Człowieka

Data:
  • Pandemia ujawniła problemy ochrony zdrowia, o których od dawna mówią specjaliści: mamy za mało pieniędzy na zdrowie i za mało medyków.
  • Do tego instytucje państwa nie działają sprawnie: nie przygotowało procedur na czas zagrożenia, a przepisy tworzy niejasne.
  • Jeśli więc obawiamy się kolejnej fali zachorowań jesienią, to jest to zachowanie racjonalne.

Takie były wnioski z debaty festiwalowej o zdrowiu. Moderowała ją zastępczyni RPO Hanna Machińska, a wzięli w niej udział:

  • prof. Dorota Karkowska, prawniczka, specjalistka od prawa medycznego i praw pacjentów;
  • prof. Lidia Brydak, Krajowy Ośrodek ds. Grypy w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego PZH
  • Tomasz Imiela, lekarz, rezydent, Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie
  • Małgorzata Żmudka, specjalistka w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. 

Dr Imiela zwrócił uwagę na najsłabsze ogniwa systemu ochrony zdrowia: podstawową opiekę zdrowotną (POZ), szpitalne izby przyjęć i oddziały ratunkowe. O ile POZ-ty poradziły sobie w końcu i z lekarzami pierwszego kontaktu zaczęliśmy się kontaktować na odległość (choć brak osobistego kontaktu z lekarzem będzie miało złe skutki), to z izbami przyjęć nadal jest problem. Procedury oceny stanu zdrowia zgłaszających się, konieczność stosowania środków ochrony osobistej przez medyków, po prostu opóźniają pomoc, po jaką ludzie się zgłaszają.

Te wszystkie procedury nie są optymalne, szpitale, lekarze, pielęgniarze, sanitariuszy, sami sobie radzą. Dla POZ i izb przyjęć zabrakło sensownych procedur działania i wytycznych.

Ochrona zdrowia cierpi na brak personelu – to najwyraźniej zobaczyliśmy w DPSach. Opieka nad osobami przewlekle chorymi jest priorytetowa i w to trzeba zainwestować (niestety, nasze państwo przegapiło problem, bo mieszkańców DPS uważa za pensjonariuszy a nie pacjentów).

Prof. Karkowska pokazała, jak brak dobrych wytycznych i niejasne prawo godzi w prawa pacjentów: - Na początku wszyscy się baliśmy – więc ludzie pozamykali się w domach. Przekaz decydentów był niejasny (nosić czy nie nosić maseczki?), co skończyło się tym, że po chwili paniki dziś ludzie tłumnie wylegli na plaże a w sklepach nie zakładają maseczek. Państwo było niekonsekwentne.

Przepisy i dyspozycje dotyczące czasu pracy i wynagradzania za pracę w DPS były tak niejasne, że w wymagały interpretacji tworzonych na szczeblu wojewódzkim. Więc system nie zadziałał.

Część pacjentów w ogóle została pozbawiona prawa do świadczeń. Z dnia na dzień zamknęły się przychodnie. Lekarze nie mieli zabezpieczeń, ludzie bali się kontaktów z medykami – bo brakowało jasnego i precyzyjnego przekazu, jak się zachować. Pacjenci zostali pozbawieni rehabilitacji i fizjoterapii. A przed pandemią dostęp do nich były i tak trudnych – te problemy dadzą o sobie znać, bo zdrowie ludzi się pogorszy.

Już przed pandemią rósł problem zakażeń szpitalnych – teraz sytuacja staje się wręcz przerażająca. Dziś pacjent nie ma pewności, czy lekarz podczas kontakt u z poprzednim pacjentem, być może chorym na COVID19, był odpowiednio chroniony. Jednocześnie są szpitale, które zgadzają się na wizyty członków rodzin pod warunkiem przedstawienia aktualnego wyniku testu na COVID19. Testy, którego ważność błyskawicznie się przeterminowuje, a koszty mogą wynieść nawet 50 zł!

Prof. Brydak ostrzegała, że sytuacja może się pogorszyć w sezonie grypowym: - Grypa była i jest zagrożeniem, niestety w Polsce lekceważonym. A grypa – tłumaczyła - uszkadza nabłonek ułatwiając atak innym drobnoustrojom. Nie umiera się na grypę, ale na powikłania pogrypowe. Tymczasem jeśli chodzi o szczepienia na grypę, Polska jest na przedostatniej pozycji w Europie. To skandaliczny wynik.

- Nie wiem, gdzie popełniliśmy błąd, że te proste fakty nie trafiają do ludzi – powiedziała prof. Brydak.

Małgorzata Żmudka z Biura RPO potwierdzała, że wszystkie problemy wyliczane przez panelistów znajdują potwierdzenie w skargach do RPO. Jest ich naprawdę bardzo dużo. - Problemy systemowe opisaliśmy w aż 160 wystąpieniach do władz. 60 została w ogóle bez odpowiedzi, a w pozostałych przypadkach  - odpowiedzi są zdawkowe – mówiła Żmudka. Wynika z tego, że państwo nie przetwarza informacji, które dostaje, i słabo wyciąga wnioski.

Przykłady?

  • Kiedy pojawiły się problemy w DPSach, do pomocy ruszyli wolontariusze. Ale nie mieli dostępu do środków osobistego zabezpieczenia i testów.
  • Państwo przegapiło, że lekarze pracuj a w wielu miejscach. Najpierw była to droga roznoszenia zarazy, a teraz nie dostają ekwiwalentu za utratę praktyk. Przecież to jest droga do pozbywania się młodych lekarzy z Polski. Problem z pieniędzmi rzutuje na wszystko

Hanna Machińska dodała: zawiodło wiele instytucji. Nie można było dodzwonić się do sanepidu, nie było jak doprosić się testu, który pozwoli na zdjęcie kwarantanny? Przepisy były interpretowane tak dowolnie, że współmałżonek osoby w kwarantannie mógł być wysyłany do pracy i w ten sposób roznosić wirusa.

Prof. Karkowska dodała do problemów instytucjonalnych brak umiejętności prowadzenia dialogu. Ministerstwo Zdrowia nie reaguje na sygnały od organizacji pacjenckich, rodziny odcięte od opieki nad chorymi w szpitalach nie mają jak zgłaszać tych problemów

- Prawa pacjenta przestały być respektowane - podsumowała.

Hanna Machińska dodała: Choć w czasie trwania epidemii nabyliśmy pewnej wiedzy i wypracowaliśmy procedury, to sytuacja jest zła. Działania instytucji państwa są za słabe a z drugiej strony w sposób nieproporcjonalnie narażają prawa pacjentów.

Autor informacji: Agnieszka Jędrzejczyk
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Łukasz Starzewski
Data:
Operator: Łukasz Starzewski