Biuletyn Informacji Publicznej RPO

Prawa człowieka w XXI wieku – debata RPO w PAN z udziałem prof. Thomasa Buergenthala, laureata Nagrody RPO im. Pawła Włodkowica

Data:

- Musimy odzyskać emocje dla praw człowieka. To, że walka o prawa socjalne, o godną pracę, prawo do mieszkania, o równe warunki startu, nie stały się istotnym elementem naszej debaty o prawach człowieka, to poważny problem. I ważna lekcja dla środowiska obrońców praw człowieka - tak rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar podsumował debatę, która odbyła się w Pałacu Staszica w Warszawie 24 maja.

W debacie "Prawa człowieka w XXI wieku" wzięli udział :

  • prof. Ireneusz C. Kamiński, ekspert prawny m.in. Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, 
  • Anna Śledzińska-Simon z Uniwersytetu Wrocławskiego,
  • Dominika Bychawska-Siniarska, szefowa „Obserwatorium wolności mediów w Polsce” Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka,
  • dr Omer Fisher, zastępca dyrektora w Departamencie ds. Praw Człowieka OBWE/ODIHR,
  • Krzysztof Izdebski, prawnik i aktywista społeczny, dyrektor programowy w Fundament oraz
  • Draginja Nadaždin - dyrektorka Amnesty International Polska.

- To wielkie szczęście, że może być z nami pan Rasul Jafarov, który jeszcze niedawno był więźniem w Azerbejdżanie – zaczął debatę Adam Bodnar.

Rasul Jafarov, azerski obrońca praw człowieka, został skazany w Baku na 6 lat i 6 miesięcy więzienia. Rasul Jafarov jest założycielem i przewodniczącym Human Rights Club i koordynatorem znanej kampanii „Sing for Democracy” („Śpiewaj dla demokracji”) mającej na celu zwrócenie międzynarodowej uwagi na naruszenia praw człowieka w Azerbejdżanie przed odbywającym się w Baku w 2012 r. finałem konkursu Eurowizji.

Wystąpienie wprowadzające należało do laureata Nagrody RPO im. Pawła Włodkowica prof. Thomasa Buergenthala:

- Cieszę się, że tu jestem, choć nie cieszy mnie moment, w którym się tu znalazłem - kiedy tak wyczuwa się napięcie i niepewność co do tego, w jakim kierunku zmierza Polska – mówił. Podkreślał znaczenie działań międzynarodowych i regionalnych, ponadnarodowych trybunałów praw człowieka, bo w ten sposób, dzięki współpracy, można wspierać prawa człowieka tam, gdzie są one zagrożone, i egzekwować rządy prawa. Bez tego system sprawiedliwości międzynarodowej nie będzie gotowy.

- Demokracja to nie tylko władza zdobyta w demokratycznych wyborach. To także poszanowanie prawa, wszystkich instytucji demokratycznych i praw człowieka – podkreślał.

Prof. Ireneusz C. Kamiński mówił o problemach, z jakimi mierzy Rada Europy, do której należy 47 państw (w tym Rosja, Turcja czy Azerbejdżan): czy da się w takim gronie ustalić jednolity standard dla ochrony praw człowieka? Tak, ten standard istnieje, mimo różnic między krajami – mówił. Jednak nie udało się skłonić krajów „słabszych” pod względem przestrzegania standardów, by równały w górę. Czy zatem powinny być w Radzie Europy? Co o tym sądzą np. obywatele Azerbejdżanu? Jak reagować na niewykonywanie wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zwłaszcza gdy „skazane" państwa odmawiają wypłaty zasądzonych kwot? Czy Rada Europy (Komitet Ministrów) powinna po raz pierwszy użyć skargi "Europa przeciwko państwu X".

- Czy Rada Europy ma przyszłość i jaką? – pytał.

Anna Śledzińska-Simon, adiunktka w Katedrze Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, zwracała uwagę na sytuację praw człowieka w krajach o reżimach opresyjnych. Z jednej strony - zmienia się otoczenie dla tych reżimów dzięki instytucjom międzynarodowym i rozprzestrzenianiu się standardów dotyczących ochrony praw jednostki, z drugiej strony jednak - wiele zjawisk i mechanizmów społecznych pozostaje niezmiennych. To mowa nienawiści, ksenofobia, dyskryminacja, wykluczenie społeczne. Do tego dochodzi ogromny konflikt kultur, konflikt interpretacyjny raczej niż sama niewiara w prawa człowieka. Przykład azerski dobrze to pokazuje.

- Czy zatem potrzebujemy kolejnej katastrofy, by docenić znaczenie praw człowieka i mobilizować się do starań o ich umacnianie i wspieranie?

Dominika Bychawska-Siniarska, zaangażowana m.in. w upominanie się o prawa człowieka w Azerbejdżanie, mówiła o kryzysie międzynarodowych instytucji, nie tylko Rady Europy ale i Unii Europejskiej. Bo także Unia jest „bezzębna” wobec państw niewypełniających podstawowych kryteriów praworządności.

- Kto upomni się o więźniów politycznych w Azerbejdżanie, kraju ropy i gazu?

Draginja Nadaždin z AI mówiła o bardziej praktycznych aspektach dotyczących praw człowieka, które wiążą się z trwającym obecnie kryzysem uchodźczym – we współczesnej debacie publicznej brakuje ośrodka politycznego, który zwróciłby uwagę na naszą odpowiedzialność za losy ludzi szukających schronienia. Nie da się tego tłumaczyć tylko nastrojami społecznymi – bo społeczeństwa w wielu krajach są dużo bardziej otwarte wobec problemu uchodźców niż elity polityczne uwikłane w pułapki debaty „antyterrorystycznej” czy „racjonalnej pomocy uchodźcom na miejscu”, które są de facto narzędziami polityki populistycznej.

- Wobec takich trendów nie można uznawać nawet w Europie, że prawa człowieka są wartością już zdobytą i utrwaloną.

Krzysztof Izdebski zwracał uwagę, że choć równość wszystkich ludzi, świętość życia, odpowiedzialność za otaczający nas świat i ową wrodzoną godność człowieka odnaleźć możemy już w najstarszych zapisach kulturowych ludzkości, to były, są i niestety będą osoby i grupy osób, które uważają, że to „stworzenie na obraz i podobieństwo” odnosi się wyłącznie do nich, a ci „inni” nie zasługują na to by prawa posiadać. Co się zmieniło w XXI wieku? Być może tak jak zadowalamy się suplementami diety tak samo zadowalamy się substytutami praw i wolności. Wolność prasy, prawo do informacji czy wolność wyrażania opinii często jest tylko złudzeniem. Zamiast rządów prawa, pociąga nas utopia, a zamiast współczucia dla drugiego człowieka wybieramy, w najlepszym razie, przycisk “lubię to” na Facebooku. Paradoksalnie wraz z naszą świadomością istnienia praw człowieka rozrosła się również sfera ich naruszeń. Inwigilacja narzędzi komunikacji, profilowanie osób podejrzanych o przestępstwo na podstawie ich cech czy monopolizacja obiegu informacji przez rządy i korporacje to nasza codzienność.

- Musimy więc wspólnie tworzyć przestrzeń do dyskusji o zagrożeniach praw człowieka – choćby coś w rodzaju „Occupy Human Rights”.

Dla Rasula Jafarova była to pierwsza debata o prawach człowieka od czasu uwolnienia. Podkreślał, jak ważne są dla niego i innych więźniów politycznych zabiegi i wsparcie aktywistów na całym świecie. Zwracał też uwagę na skuteczne narzędzia, jakimi mimo wszystko dysponuje wspólnota narodowa wobec krajów takich jak Azerbejdżan. - Kiedy spada cena ropy, rządy stają się bardziej czułe na międzynarodowe naciski i sankcje - zauważył.

Mówił też o tym, jak ważne jest uświadamianie społeczeństwom, na czym polega działanie obrońców praw człowieka, dlaczego to ważne dla wszystkich, dlaczego całe społeczeństwa zyskują dzięki organizacjom pozarządowym – niewiedza co do tego jest wykorzystywana przez autorytarne rządy.

– Sami musimy przekonywać więc współobywateli, dlaczego i po co jesteśmy - my, obrońcy praw człowieka -  bo to też wspiera prawa człowieka.

Dr Omer Fisher opowiadał o kluczowych trendach w dziedzinie praw człowieka, które zidentyfikowało OBWE/ODIHR: o rozprzestrzenianiu się „złych praktyk” prawnych (uchwalanie praw niezgodnych ze standardami praw człowieka, upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości), o zamykaniu przestrzeni (choćby w związku z wielkimi szczytami międzynarodowymi) i granic (uchodźcy), o zmianie przestrzeni metaforycznej – kiedy debata „antyterrorystyczna” zaczyna zmieniać podejście do praw człowieka.

Co można robić?  To, co do tej pory. Obserwować wybory, zbierać informacje, sprawiać, by prawa człowieka nie były dla ludzi zagadnieniem czysto teoretycznym, ale bliskim i zrozumiałym, w końcu –  przygotowywać opinie prawne, konferencje. To wszystko ma ogromne znaczenie dla praw człowieka.

– Ale pod warunkiem, że robimy to razem i wspólnie: akademicy, działacze, organizacje pozarządowe.

Dyskusja

Poseł Marcin Święcicki pytał w debacie, jak skutecznie uwrażliwiać polityków na znaczenie praw człowieka. Czy jest tu rola dla Kościoła? 

Zebrani przyznawali, że odejście Kościoła od debaty o prawach człowieka, sprowadzanie jej do wyobrażeń o zagrożeniach związanych z kulturą świecką i liberalną, jest poważnym problem. Ale jeszcze poważniejszym jest wyłączenie z tej debaty praw socjalnych:

- Współczesnymi niegodnymi, by żyć (odhumanizowani najpierw po to, by móc pozbawić ich praw) są ludzie niezamożni – zauważył Piotr Ikonowicz. - Ludzie biedni mogą zacząć nienawidzić innych, prawa socjalne są więc podstawą dla praw człowieka w ogóle. 

Malika Abdoulvakhabova wskazywała na skutek indywidualizmu i egoizmu w realizowaniu celów życiowych. To takie nastawienie podminowuje wspólnotę i prawa człowieka. Prof. Monika Płatek wskazała, że to być może - przewrotnie - negatywny skutek dobrego procesu, jakim jest propagowanie praw człowieka. Bo coraz więcej osób i grup poznało i nazwało swoje prawa  - teraz domagają się ich poszanowania. Tyle że osobno.

Dlaczego tak może być, tłumaczył Marek Lisiński z fundacji "Nie lękajcie się", która walczy o prawa ofiar księży-pedofilów: - Nikt nas nie słucha i nie wspiera. Jesteśmy sami.

- Musimy odzyskać emocje dla praw człowieka. Mówienie o standardach jest oczywiście ważne, ale to, że walka o prawa socjalne, o godną pracę, prawo do mieszkania, o równe warunki startu, nie stały się istotnym elementem naszej debaty o prawach człowieka, to poważny problem. Bo to są tematy, wokół których można odzyskiwać emocje. Bez tego nie da się dobrze opowiedzieć, dlaczego ważna jest Konstytucja, prawo do sądu, prawo do zrzeszania się – podsumował debatę Adam Bodnar. - To ważna lekcja dla środowiska obrońców praw człowieka. 

Autor informacji: Agnieszka Jędrzejczyk
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Agnieszka Jędrzejczyk